Najnowsze wpisy


O tym, jak wyjść z kompletnej ciemności,...
25 marca 2019, 18:35

Przeglądam zdjęcia, żeby wybrać takie, które oddaje to, co czuję. Uświadamiam sobie to za każdym razem, a minęło już tyle czasu... Potrafisz się uśmiechać, potrafisz wydobyć z siebie szaleństwo, potrafisz przebywać z ludźmi... Czemu w takim razie tego nie pamiętasz? I znów myślę...

Nie chcę tu opisywać swoich przeżyć, choć pewnie przydałyby się niektórym. Z drugiej strony historii jest tak wiele w internecie, że już nie wiadomo, co jest prawdą, a co sposobem na kasę, popularność, współczucie, czy manipulowanie.

Tego typu emocje, popisy, cwaniactwo, manipulacje towarzyszyły mi kiedyś każdego dnia... Tylko nie dotyczyły mnie. Ale nie o to w tym chodzi. Chcę mieć miejsce, w które wrzucę swoje obecne emocje, bo nie chcę ruminować w przeszłości... Heh, tak! Ruminacja... Piękne słowo, spodobało mi się i zostanie, bo fantastycznie opisuje to, co robiłam przez większość swojego dorosłego życia. Nie szukam popularności, nie chcę wyświetleń. Chcę tylko wiedzieć, że moja historia gdzieś istnieje, a raczej teraźniejszość i związane z nią emocje. Internet jest świetnym narzędziem, ale wydaje mi się, że źle używanym. Wzmocnił snobistyczne emocje w ludziach. Każdy jest teraz piękny, fit, super gosposią, super przyjacielem, zdobywa świat, robi najlepsze zdjęcia i zna wszystkie przepisy świata... Bez sensu. Ja chcę być całkiem nudna, bez wygórowanych marzeń i bez chęci posiadania wszystkiego. Nie chcę być klonem i nie chcę być idealna. Nigdy nie będę... Ale przez całe dorosłe życie miałam wmawiane, że muszę być. I wszystko było źle. I wszystko było wstrętne, czego się dotknęłam. I ja byłam wstrętna...
I to jest moja ciemność. Dziś, 1,5 roku po zerwaniu z ciemnością i macaniu wszystkiego naokoło, żeby się rozeznać - stoję na pomoście... Widzę całkiem sporo... Tylko jeszcze nie skaczę. Może woda jest za zimna, może się zmęczę i nie dopłynę? Może wciągnie mnie wir wodny? Z marzeniami jest taki problem, że gdy sobie je znajdziemy i podejdziemy do niego z ekscytacją, robimy wszystko, żeby do niego dotrzeć. Nadaje to nam sens, nasze istnienie w końcu jest po coś. To całkiem przygnębiające, choć brzmi tak pięknie - MARZENIE. Opadają nam klapki na oczy i brniemy przez błoto codzienności w głowie z palącą się żarówką "spełnić je". Docieramy do niego, już mamy je na wyciągnięcie ręki, kiedy nagle wszystko gaśnie... Rozglądamy się w panice i nie widzimy nic, podnosimy nogę, ale jesteśmy w błocie i ugrzęźliśmy. Nic nie widzimy, nie możemy się ruszyć - dlaczego? Dlatego, że założyliśmy klapki na oczy, żeby szybciej i skuteczniej dojść do marzenia. Środowisko nam nie sprzyjało, ludzie nam nie sprzyjali, ale my widzieliśmy tylko cel, więc się tym nie przejmowaliśmy. I tak było ze mną. Jako mała dziewczynka dorastałam wśród ładnych koleżanek, które miały powodzenie, a ja, troszkę grubsza, troszkę cwana, więc nie bardzo chłopakom... I chęć wejścia w ten świat urosła we mnie do granic możliwości. Założyłam klapki i oby do tego dojść. Doszłam. Do ciemności i błota.

Powiedzmy tak: gdybym była taka, jaka byłam i gdybym nie wyciągnęła wniosków z 7letniej lekcji - próbując się szamotać w panice w błocie - utopiłabym się w nim. Gdybym zaśmiała się szyderczo, czując satysfakcję z ciemności - przeszłabym na złą stronę i zaczęłabym innych wciągać w tę paskudną otchłań. Gdybym nic nie zrobiła, bo postradałam już zmysły i nie mam na to siły - stałabym w tym błocie i ciemności w przyjemnym, chorym osłupieniu, aż bym uschnęła, nawet nie wiedząc kiedy. Ale spotkałam na swojej drodze kogoś, kto NIE potrafił mnie wyciągnąć z błota - nie miała tyle siły (i nikt by nie miał, za głęboko w nim stałam), ale znalazła rozwiązanie - nie mogę wyciągnąć, więc nauczę ją, jak wymacać rzeczywistość naokoło tak, aby nie zrobić sobie krzywdy. Spędziła ze mną setki godzin próbując dotrzeć do każdej jednej szpileczki mojego umysłu, przez co pokazała mi jak dobrze wymacać środowisko, które mnie otacza. I tego Jej nie zapomnę. Zauważyłam jednak, że im bardziej wchodzimy w problemy, tym bardziej chcemy je rozkładać i tym więcej ich szukamy. Trzeba też wiedzieć, kiedy skończyć macanie, bo stracimy na tym życie.

No więc wymacałam sytuację, w której się znajduję... Fajnie widzieć, nawet gdy się nie widzi. Świetne uczucie. Okazało się, że jest jeszcze jedno środowisko, które mnie niszczy, w które też weszłam za głęboko. Postaram się więc je również zmienić. Zacznę na świeżym gruncie. A teraz stoję na pomoście i chcę mądrze się nakierować. Wybrać marzenia, które mnie nie zwiodą...

Trzeba iść dalej... ;)

Hej, jest to fragment wielkiej sieci internetowej, który chcę zachować dla siebie. Nie hejtuj, nie obrażaj, jak masz taką potrzebę to załóż swojego bloga i tam szalej ;) a tu się szanujmy ;)